piątek, 22 czerwca 2012

3. They will not force us, they will stop degrading us, they will not control us, we will be victorious. . .*


***

Następne dni upływały mi na pracy. Mimo, że Shannon wyjechał z Antoine’m Becks’em (to był jego drugi projekt poza zespołem) a Tomo z Vicky do jej rodziców, to ktoś musiał pracować i ogarnąć cały ten zamęt. W końcu za dwa miesiące zaczynamy nagrywanie płyty.
Na początek sprawy organizacyjne z VyRT, potem wizyta w korporacji portali społecznościowych, jakieś wywiady… No tak przydałoby się zadzwonić do Emmy, nie ogarniam tego.
 Nie dziwcie się, że mam asystentkę po prostu chcąc sam się tym wszystkim zająć, nie miałbym czasu na tworzenie. Napisałem do Emmy, po minucie wysłała mi dzisiejszą rozpiskę. Wpadnie o dwunastej tylko, że cholera już jest dwunasta!
Według planu o w pół do pierwszej miałem pierwsze spotkanie. W głębi duszy liczyłem na jakąś obsuwę albo coś, ale niestety nic takiego się nie wydarzyło i do piętnastej męczyłem się na spotkaniach.
Teraz według planu mięliśmy lunch. Jak zawsze nie obyło się bez zdjęć i podpisów, choć dzisiaj był to prawdziwy Echelon. Byli tacy wspaniali, zaczęli wypytywać o nową płytę, rozdanie nagród i poprosili bym z nimi zaśpiewał Edge of the Earth, z pierwszej płyty. Strasznie lubiłem ten numer, ale widząc minę Emmy wiedziałem, że powinniśmy już iść. Chrzanić to, pomyślałem. W końcu jestem gwiazdą rocka, mogę się chwilę spóźnić no i oczywiście, czego nie robi się dla rodziny… tak Echelon był moją rodziną, którą bardzo kochałem i nie mogłem odmówić.
Byliśmy w centrum handlowym. Jeden z chłopaków miał ze sobą gitarę, zwróciłem się do niego:
-  Dobra to, kto chce ze mną zaśpiewać? Ale słuchajcie, musimy to zrobić tak jak należy, dlatego…- lubiłem się z nimi droczyć, spojrzałem na gościa z gitarą -… ty, tak. Jak ci na imię?
- Jimmy.
- Miło mi Jimmy. Dlatego ty musisz pożyczyć mi swoją gitarę - wziąłem klasyka i szybko go nastroiłem. Och ich uśmiech i radość były najlepszą nagrodą.  
Emma widząc, że ze mną nie wygra, tylko usiadła obok mnie.
- Ok zrobione… to jak to leciało? -  Czekałem na ich reakcję. Zacząłem grać, a oni śpiewać:

Stand out on the edge of the earth
Dive into the center of fate
Walk right in the sight of a gun
Look into this new future's face...

Wyszło wspaniale nawet Emmie się spodobało . Chcieli więcej, ale nie miałem już czasu.
- Teraz to już naprawdę muszę lecieć. A miałem nie dawać koncertów do końca roku. Damn!- Uśmiechnąłem się do nich, co oni odwzajemnili. Oddałem gitarę. Emma zrobiła mam zdjęcie moim BlackBerry.
- Dziękujemy, to było niesamowite. Nie zapomnimy tego i czekamy na nową płytę. PROVEHITO IN ALTUM - odpowiedzieli.
- PROVEHITO IN ALTUM!- Odkrzyknąłem i odeszliśmy.

Niesamowicie mnie to pobudziło i dodało energii na resztę tego nudnego dnia. Od razu postanowiłem podzielić się moim zdjęciem na twitterze. Wyciągnąłem komórkę i naskrobałem kilka słów: „Holy moly! Edge of the Earth + Echelon. I love u guys! Thanx. XO”. Już widzę minę Shannona: „Och nie wierzę! Że ci się chciało no, ale ktoś musi”- ale czego nie robi się dla rodziny, nie?
Dopiero teraz przypomniałem sobie o Emmie, która starała się coś mi powiedzieć. Była zła.
- …wcale mnie nie słuchasz a potem będziesz miał pretensje, że o niczym nie wiedziałeś - chyba skończyła.
- Przepraszam zamyśliłem się, mogłabyś powtórzyć. Proszę - starałem się być skruszony, ale chyba nie wyszło.
- Zamyślony? Raczej  pochłonięty swoim Blackberry! Dobra, szkoda słów. Teraz masz spotkanie z niejakim Thompsonem od spaw biznesowych a o 18 wywiad dla magazynu Rock First o... – Zająknęła się - sam zobaczysz. Ja mam jeszcze do pozałatwiania parę spraw. Wieczorem wyślę ci plan na jutro. Cześć! – Rzuciła i wyszła. Nie była dziś zbyt towarzyska.
- Cześć!...- Nim odpowiedziałem, już jej nie było.

***

Dochodziła 18 musiałem zbierać się na wywiad.
Droga do redakcji minęła bez rewelacji, byłem znudzony i w myślach chciałem być już w domu. Dziennikarka, która ze mną rozmawiała była dość ładna. Stylowo ubrana, modnie uczesana, z makijażem podkreślającym jej urodę i najważniejsze niepostarzającym jej. Dałbym jej ok 25 lat, ale mogła mieć nawet 35. Och i używała perfum od Hugo Bossa, poznałem ( w końcu na coś przydało mi się reklamowanie tej marki, teraz rozróżniam tą specyficzną woń). Tylko, o czym miał być ten wywiad? Zapomniałem? – Zacząłem rozmyślać. Nie, Emma mi nie powiedziała. Fuck! No to będzie ubaw.

***

- Witam, nazywam się Elizabeth Screff i miło mi pana poznać.
- Witam, mi również. Mów mi Jared. Czy powinienem się obawiać? – Postanowiłem zażartować i posłałem jej spojrzenie. Kobieta się zaśmiała.
- Och nie spokojnie, pańska… tzn. twoja asystentka zatwierdziła pytania.  Polega to na tym, ja zadaję pytanie a ty starasz się jak najszybciej na nie odpowiedzieć. Chodzi nam o twoje pierwsze skojarzenia, ok?
- Świetnie, zaczynajmy. - Holy shit! Zakląłem w myślach. To będzie śmiesznie, ale nie z takimi rzeczami sobie radziłeś, Jared!**

- Twoja największa wada?
- Ambicja.
- Jakiego rodzaju uczniem byłeś?
- Nieobecnym i bezczelnym.
- Kiedy ostatnio płakałeś?
- W 1983 roku, miałem 12 lat.
- Szklanka jest do połowy pełna czy pusta?
- Tego już za wiele! – Zaśmiałem się. Co to były za pytania!
- Kiedy ostatnio nie mogłeś opanować śmiechu?
- W 1978 roku, miałem 7 lat.
- Określiłbyś siebie, jako...
- Lepiej, żeby inni mnie określali.
- W jakim sensie muzyka zmieniła twoje życie?
- To przygoda życia. Zmieniła wszystko w moim życiu.
- Kiedy nie tworzysz muzyki...
- Ogarniam chaos... Poza tym, uprawiam alpinizm jaskiniowy, słucham Davida Bowie, gram na gitarze, jem owoce, wsiadam w samolot, żeby rozgłaszać wieści i staram się rozwijać.
- Co się dzieje za kulisami po koncercie 30 Seconds to Mars?
- Mnóstwo rozlewu krwi: składanie ofiar, rytuały... Akupunktura, seks, trening Kung-Fu, jedzenie i dobry gorący prysznic.
Teraz to ona zaczęła się śmiać, jednak po sekundzie kontynuowała:
- Najbardziej szalona rzecz, jaką kupiłeś?
- Ludzka głowa, ale to długa historia.
- Najśmieszniejsza rzecz, jaką zrobiłeś?
- Przebranie się za rosyjskiego transwestytę.
- Co na pewno znajdziemy w twojej lodówce?
- Wielki chłód i pustą przestrzeń.
-, Kogo chciałbyś zobaczyć na scenie, z tych, których nigdy nie widziałeś?
- Ziggy Stardust, John Lennon.
- Chciałbyś zostać zapamiętany, jako...
- Nie obchodzi mnie czy ktoś mnie zapamięta. Życie jest do życia, a wspomnienia dla tych, których zostawiamy.
- Twoja główna obsesja?
- Spełnić swoje marzenia.
- Co się dzieje po naszej śmierci?
- Wszystko, nic i więcej.
- Co śpiewasz pod prysznicem?
- Och, nigdy nie śpiewam pod prysznicem, zostawiam to na scenę.
- Czy masz pseudonim?
- Tak, Bartholomew Cubbins
- Co sobie cenisz?
- Własne sumienie.
- Pierwszy koncert, jaki widziałeś?
-  LED Zeppelin.
-, Co było przed stworzeniem świata?
- Imaginacja.
- Twoje ulubione zwierzę?
- Moja małpka.
- Picie czy palenie?
- Oblizywanie się.
- Gliniarz czy złodziej?
- Ksiądz.
- Scena czy studio?
- Scena.
- Wielkie stadiony czy małe kluby?
- Jedno i drugie.
- George Harrison czy Keith Richards?
- Mozart.
- Paul czy John?
- David Bowie.
- Miasto czy wieś?
- Tour-bus.
- Szampan czy piwo?
- Woda kokosowa.
- Styl vintage czy nowoczesny?
- Vintage.
- Solówka czy riff?
- Ciąg akordów.
- Rock angielski czy amerykański?
- Odrobina jednego i drugiego.
- W szkole, dobry czy zły uczeń?
- Sprawiający kłopoty.
- Volkswagen czy Porsche?
- Rower.
- Smakosz czy łakomczuch?
- Wegetarianin.
- Najlepszy koncert, jaki widziałeś?
- Pink Floyd w latach 80-tych.
- Gdyby głupota mogła zabijać, kto byłby pierwszy do odstrzału?
- Ten, kto napisał to pytanie.
- Najlepszy koncert, jaki dałeś?
- Na szczęście, jeszcze go nie było.
- Gdybyś jutro po przebudzeniu mógł posiadać nowy przymiot to, co to by mogło być?
- Cierpliwość i umiejętność przemieszczania się  z jednego miejsca na świecie do drugiego w ciągu sekundy.
- Jeśli mógłbyś się odrodzić to, jako człowiek czy zwierzę?
- Jako cząstka subatomowa.
- Późne chodzenie spać czy wczesne wstawanie?
- Mimo wszystko jestem sową.
- Dożyć starości, jako nieznany czy umrzeć młodo, jako sławny?
- Żyć wiecznie.
- Dzięki, myślę, że to mamy. Mam nadzieję, że nie było tak źle? - Zapytała Elizabeth po wywiadzie.
- Skądże! To był jeden z lepszych wywiadów, jakich udzieliłem. Świetne pytania, choć nie wiem czy teraz nie wyjdę na jeszcze większego dziwaka – uśmiechnąłem się. - Dzięki i do zobaczenia kiedyś! Acha zapomniałem… świetny zapach, Hugo - posłałem jej oczko, na co się zaśmiała.
- To ja dziękuję. I powiedział mi to sam Jared Leto- teraz mnie rozbawiła.
- Polecam się na przyszłość - uścisnąłem jej dłoń i wyszedłem.  

***

Oj gdyby był tu Shannon pewnie powiedziałby: „Nawet na wywiadzie Leto... Ręce opadają! Życie w celibacie było by dla ciebie chyba najgorsza karą na świecie”, zaśmiałem się do siebie.  Przez to wszystko zapomniałem jak bardzo byłem zmęczony. Myślałem już tylko o łóżku i nie sądziłem, że to jeszcze nie koniec dnia…

***

Yello!

No cóż niezbyt długa notka, ale tak się jakoś na przemian układa. Mam głęboką nadzieję, że kogoś to wciągnie. Proszę o komentarze, bo nie wiem czy się podoba i czy powinnam coś zmienić.
Chciałam jeszcze dodać, że dziś w nocy wcale nie spałam (nie mogłam) i mam niezły pomysł na dalszy rozwój akcji. Już niedługo pojawi się więcej pikanterii. Zapraszam do czytania!
Provehito in altum!!!

* "Nie zmuszą nas. Przestaną nas upokarzać. Nie będą nas kontrolować. Odniesiemy zwycięstwo..."- Muse,  Uprising.




4 komentarze:

  1. Świetne ! Cieszę się, że zdecydowałaś się na założenie bloga ;d
    Jak możesz to informuj mnie na gg: 37727907 ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. mistrzkamuflażu23 czerwca 2012 17:37

    Twój zamysł, pisz jak chcesz :)
    Daj więcej refleksji nad życiem :D

    OdpowiedzUsuń
  3. mistrzkamuflażu23 czerwca 2012 17:38

    * ja bym mogła o tym poczytać

    OdpowiedzUsuń
  4. Faajnie się zaczyna, z pewnością się rozkręci i będzie się działo. Dzięki za wejście do mnie na bloga :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Followers

Sztuczna inteligencja:













Treść: Mary. Nagłówek: Alibi, 30 STM. Belka: Wait, 30STM. Adres: parafraza tekstu The Pixies. Obsługiwane przez usługę Blogger.